niedziela, 29 grudnia 2013

Aż się głupio przyznać... :)

Aż głupio się przyznać - chciałam Wam pokazać jak uszyć fajne rosnące spodenki dla malucha, ale nie mam fotek :( Pojechałam w piątek do mamy z całym moim majdanem (dzieci sztuk 2, maszyna, kosz materiałów i nici etc) i zamiast popełnić poszewki do akcji, zajęłam się spodniami dla siostrzeńca :) I tak powstały śliczne welurkowe gatki, które będę musiała uszyć jeszcze w wersji mniejszej dla mojego Żuczka to nacykam fotek, bo to jest strasznie proste i strasznie fajne, a przy maluchach jak moje i siostry (Żuczek - 2 miesiące i Tom - 7 miesięcy) takie rosnące spodnie to wybawienie. Są tanie i banalnie proste w szyciu, wygodne w użytkowaniu zarówno dla mamy, jak i dziecka, i starczają na straaaasznie długo, o ile sprytna mama przewidując przyszły przyrost długości kończyn swojego potomka wszyje odpowiednio szeroki ściągacz :D


Mam nadzieję, że nie skończy się tylko na obietnicach i dziś takiego tutka wrzucę. Nie wiem w co ręce włożyć odkąd Mała Mi siedzi w domu z okazji przerwy świątecznej. Żuczek zajmuje mi sporo czasu, ale jak są we dwójkę to jest masakra :D Jak tylko skończą się "ferie" to wreszcie odpocznę.. paradoks :D Też tak macie?!

środa, 25 grudnia 2013

Nieszczęście!!! Aaaaaaa!!!!

Nieszczęście, wielkie nieszczęście! Moje wspaniałe bawełny farbują! Teraz dekatyzowanie zamienia się w walkę z farbowaniem. Oby się udało. Trzymajcie kciuki, bo już od piątku szyję jaśki! Zaangażowałam też mamę i siostrę - ona będzie dopiero uczyła się szyć, na szczęście mamy maszyn dostatek (mama dostała maszynę od babci, ja mam swoją Zośkę, a do tego mamy dwa stare ale jare łuczniki :) ). Mam wielkie plany, pliz pliz niech materiały skończą puszczać farbę!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Przyjechały materiały!

Przyjechały właśnie zamówione bawełenki, z których będę szyć jaśki na akcję Uszyj Jasia. Zamówiłam na all jako końcówki i poprosiłam o żywe kolorki - trzeba przyznać, że i kolorki fajne i "końcówki" spore bo po 2 metry lekko :)
Są śliczne, kolorowe, nieco zakręcone, ale i takich trzeba dzieciaczkom :) Pewnie lepsze dla nieco starszych dzieci, ale i maluszkom na pewno się spodobają. Na tylną stronę pójdzie chyba gładka bawełna, o której pisałam wcześniej, a przód będzie taki szalony nieco. Zaraz będę je prać i suszyć, coby się w szpitalnej pralni nie skurczyły krzywo :)

Postaram się przygotować własnego tutka krok-po-kroku przy okazji szycia, a nuż komuś się przyda :)

Oto rzeczone materiały. Pasowałyby mi też na czapki dla chirurgów (takie jak w amerykańskich serialach ;) )




Bo niedzielna praca..

Znacie to powiedzenie, że "niedzielna praca w g... się obraca?!". No to właśnie dokładnie tak w życiu jest!

Jak zapowiedziałam od rana zabrałam się za kończenie firanki... delikatnie mówiąc - było ciężko. A to lamówka mi się nie układała, a to musiałam poprawiać, podszywać, a to się nitka zerwała, a to w bębenku skończyła w samym środku pracy... ale najgorsze dopiero miało nadejść. Niczym tragiczna samospełniająca się przepowiednia zbliżała się do mnie totalna masakra. Niczego nie świadoma przyszywałam sobie w najlepsze taśmę myśląc już o materiałach dla dzieci czekających na mnie w pudełeczku, o turkusowych niciach w ogromnej szpulce, i o milionie innych przyjemniejszych spraw niż... PRUCIE! Cholerne, znienawidzone prucie dopadło mnie pod koniec mojej męki z firanką i to w zakresie ogromnym, przeogromnym, bo musiałam wypruć prawie całą taśmę.. z 5m firany!

A zaczęło się tak: podwinęłam sobie końcówkę taśmy i przeszyłam. Och! Jak ślicznie wyszło tym razem. Zadowolona obejrzałam sobie zakończenie z obu stron, bo rzeczywiście było wprost idealnie (a że ja  jestem dosyć mocno samokrytyczna, to idealnie rzadko mi coś wychodzi). Skoro tak idealnie się zaczęło, to dalej będzie już z górki - przyszywałam sobie radośnie zostawiając 3cm kryzę celem osłonięcia żabek, i gdy dotarłam już niemal go końca połapałam się, że nie sprawdziłam z której strony jest taśma na żabki.. i była oczywiście z tej drugiej :) Ileż brzydkich słów... to się nawet nie godzi powtarzać. Dobrze, że woal jakoś zniósł te moje nerwowe zabiegi i po naszyciu taśmy "do góry nogami" czyli prawidłowo (po uprzednim spruciu kilometra nici), firana została ukończona :)

Dziś Mała Mi została w domku, bo mają przerwę świąteczną także ja mam domowe przedszkole.. będziemy piec ciasteczka, uczyć się angielskich słówek (Mała Mi jest w tę zabawę świetna!), zabawiać Żuczka, pójdziemy na spacerek, zjemy po suchym rogalu z piekarni i wrócimy w ostatniej chwili przed powrotem tatusia.. oczywiście z obiadem się już nie wyrobiwszy :)

Do realizacji planu... gotowi... START!

PS:
Mała Mi: A my się pocałowaliśmy z Kubusiem w przedszkolu.. w Biedronkach!
Tatuś: Taaaak?! :O I co potem było?!
Mała Mi: Potem oboje powiedzieliśmy FUJ!!!

PPS:
Jeszcze dokładam fotki wieczorne naszej choineczki. Wiem, wiem - obiecałam już nie wracać do tematu, ale.. nie mogłam się powstrzymać :D





PPPS:
I jeszcze foto ze świątecznych kąpieli Baleronka :) Wygląda na zadowolonego z wizyty w spa :D


sobota, 21 grudnia 2013

Twórcza niemoc.. nie! Lenistwo! :)

Cóż.. nie będę ściemniać, że niemoc, że brak wizji, brak planów... Och, tych to jak zawsze mam całe mnóstwo. Na pół roku lekko, zwłaszcza że wybrałam sobie sporo projektów z Burdy dla dzieci, a czasu na realizację jak zwykle brak. Muszę się przyznać - dopadło mnie lenistwo! Ale nie byle jakie.. nie chce mi się sprzątnąć, ani skończyć firan do dziecięcego pokoju i wszystko inne czeka na zmiłowanie :)

A ja tymczasem odbyłam dziś piękną wycieczkę i nabyłam prześlicznej urody bombeczki w moim wymarzonym kształcie opasłych ptaszków, które przysiadły już na mojej choince...




.. oraz prześliczną bombkę w kształcie.. basseta :) Tego cuda nawet nie wieszałam w obawie by nie spadła. Stoi sobie i łypie smutnym okiem na szafeczce obok choinki :)



Nasz psowaty zapewne nie docenia hołdu oddanego mu w ten sposób :) skonsumował za to jednego oficjalnego (i jednego danego skrycie przed Tatusiem) pierniczka w kształcie renifera - bo jak się okazuje pierniczki to najulubieńsze przysmaki bassetów (do tego stopnia, że potrafią otworzyć sobie paczuszkę w nocy wygrzebaną skądś i wszamać.. efektem ubocznym bywa cierpienie całodniowe, gdy pierniczki są w czekoladzie lub nadziane :) )

Kupiliśmy również (a właściwie to Mała Mi dostała od dziadka) szopkę bożonarodzeniową. Osobiście stwierdzam, że widywałam ładniejsze, ale ta brendniu szajny sztuka ma jeszcze lanserski dodatek w postaci podświetlenia wnętrza włączanego magicznym pstrzyczkiem elektryczkiem, co nie mogło pozostać niedocenione przez pięciolatkę. I tak nieplanowanie szopka stanęła obok choinki :)


I obecnie nasz zakątek świąteczny prezentuje się w sposób następujący:



Jako uzupełnienie świątecznego dizajnu dorzucam Wam foteczkę fajnej choinki, którą wyhaczyłam w Eurofiranach. Cała z piórek, aż szkoda mi ją będzie chować..


No i jeszcze bombeczka, którą od lat stawiam to tu to tam, zwykle pod choinką, bo liczę że kiedyś taki prezencik mi się trafi :)


No i chyba na tym zakończę tematy świąteczne :) Odebrałam dziś nową dostawę materii wszelakiej (m.in. na spodnie apelówki dla Małej Mi - kupiłam tego tyle, że może wystartuję ambitnie do chinsów dla siebie.. mam też kreszowaną bawełnę bluzkową na tunikę z papavero.. matko! kiedy ja to chociaż wydrukuję.. :O ), zamków do poszewek na kanapowe poduszki i w ogóle super paczkę jak ktoś lubi zapach materiału prosto ze sklepu :) samo napawanie się i planowanie co z czego sprawia mi ogromną przyjemność.
Czyli... jutro kończymy z firanami! A potem chyba wylosuję co będę szyć :) Też tak miewacie?

środa, 18 grudnia 2013

Choinkowo mi!

Zbliżające się Święta wymusiły na mnie ten temat. Wiem, wiem, wszyscy teraz tylko o tym.. no więc co mi szkodzi dorzucić swoje 5 groszy :)

W tym roku kupiłam nową choinkę... sztuczną, ale już 3 osoby się nabrały myśląc, że żywa. Te 3 osoby to 100% dotychczasowych "oglądaczy".. Super!
Choinka jest mniejsza od naszej starej - ma tylko 120cm, co ma tę zaletę, że mieści się idealnie na szafeczce między salonem (bosh jak to dumnie brzmi :) ) a kuchnią (to też nieco przesada... ja mam raczej aneks :) ).
Właśnie skończyłam dekorować (powiesiłam wszystkie nowe nabytki, ale dekorowanie to taka czynność, która imho nigdy się nie kończy :) ), jeszcze tylko "prezenty" dołożę pod spód i będzie gotowa.. do kolejnej wizyty w sklepie z bombkami :) W poprzednich latach choina była złota z takimi chłopsko-ludowymi elementami w postaci figurek ze słomy. Teraz zrealizowałam swoje marzenie o srebrze i bieli, i jest! Jeszcze tylko brakuje mi białych ptaszków, kilku przezroczystych bombek, bombek sopli i bombek reflektorów. Może sobotnia wyprawa do hurtowni coś w tej kwestii zmieni, bo w casto i.. biedronce nie było nic fajniejszego :D

Tymczasem fotki cyknięte "na gorąco" :) Enjoy!



Szyjemy Jaśki!

Dzisiaj mam dzień planowania, no bo el kurierro to już raczej nie zdoła niczego mi przed Świętami dowieźć, a będzie mi potrzebne sporo cudnej materii, bo... będę szyć jaśki.

O co chodzi? O wspaniałą akcję Uszyj Jasia, która pozwala skontaktować ze sobą ludzi kreatywnych (homo creativus :) ) z instytucjami (szpitalami, domami dziecka itp.), które potrzebują ładnych i kolorowych poszewek na jaśki i nie tylko dla dzieciaczków będących pod ich opieką. O akcji słyszałam już jakiś czas temu, jednak nigdy nie było czasu się za to zabrać (a i warto dodać, że moje wypociny także nie nadawały się by komuś je prezentować :O ). Także dziś wielki dzień planowanoa - wygrzebuję wszelkie nadające się tkaniny bawełniane (mam już wygmeraną masę cudownej różowej bawełny - nie uszyłam MałejMi zasłon i już nie uszyję, bo pojawienie się Żuczka spowodowało konieczność "oddziewczynienia" pokoju dziecięcego :) ) oraz będę szukała czegoś odpowiedniego na moim ulubionym allegro :)

No to igły, nici i Zośko moja ukochana (fajne tak sobie personalizować maszynę do szycia, bo jak nie idzie to nie moja wina, tylko jej i wtedy jest Zochą złośliwą! :) ) szykujcie się! Będziemy wkrótce jaśki szyć!

A wszystkich niezdecydowanych, nieprzekonanych, nieprzejednanych i niezmotywowanych zachęcam do przyłączenia się do tej akcji. Niech dzieciaczkom będzie milej w tych smutnych miejscach.. bo przecież o wiele przyjemniej zasypiać z główką na kolorowej podusi, niż na spranej, niejednokrotnie podartej i szorstkiej.

A w następnym wpisie.. choinkowo i świątecznie. Stay tuned! ;)